Początek
Zaczęło się to parę lat temu, zmiana rządów w kraju, ogólne niezadowolenie części społeczeństwa, naturalna ludzka przekora szczególnie widoczna u nas Polaków oraz przeogromna chęć włączenia samodzielnego myślenia zapoczątkowały dużą zmianę w moim umyśle.
Wychowana zostałam w duchu religijnym, w każdą niedzielę do kościólka, wieczorem modlitwa, czasem spowiedź (brrr!!!) i nieustanne dołowanie się poczuciem winy... . Od zawsze właściwie kołatały mi się po głowie pytania dlaczego religia ma wywoływać we mnie to poczucie, dlaczego Bóg który ponoć jest "dobry", potrafi gniewać się za rzekome grzechy, potrafi nagradzać lub ukarać, albo zesłać jakieś kłopoty czy nieszczęścia?
Czy życie jest pasmem cierpienia jak uczy religia, czy to nie jest prawda, czy Bóg nas stworzył byśmy byli szczęśliwi?
Dlaczego ludzie modlą się w sposób błagalny i uniżony, dlaczego umartwiają się i utwierdzają w tym poczuciu niższości...?
Dlaczego Jezus umarł na krzyżu, dlaczego to ma być takie wspaniałe i dlaczego wspaniały Bóg Ojciec na to pozwolił? Tak ogólnie to czy Jezus naprawdę istniał, jeśli tak, to jaka była Jego prawdziwa historia, czy ewangelie są wyznacznikiem wszystkiego w naszym życiu i czy są jedyne autentyczne...?
Pytań można by mnożyć dziesiatki, ale tak właściwie po co? Po prostu zaczęłam buntować się w sobie przeciwko takiej właśnie religii, a potem zaczęłam buntować się przeciwko religii jako takiej, bo po co ona człowiekowi? W niczym nie pomaga, nie zmienia naszego życia, wręcz napawa lękiem i utwierdza w przekonaniu, że jesteśmy pyłem, prochem, człowiekiem grzesznym itd.. itp...
... a to jest straszne , ja nie chciałam tego odczuwać...
Tak więc pozostało mi pójść po rozum do własnej głowy, włączyłam samodzielne myślenie i zaczęłam sobie zadawać całkiem inne pytania, na przykład kto wymyślił religie i po co?
...o tym być może następnym razem
Dodaj komentarz